“You got
something I need,
In this world full of people there’s one killing me
And if we only die once I wanna die with you”
In this world full of people there’s one killing me
And if we only die once I wanna die with you”
Minęły trzy miesiące odkąd wprowadziłam się do Michała. Było
dobrze, nawet lepiej niż kiedyś. Rehabilitacja dobiegała końca. Kubiak był już w
pełni sprawny. Reprezentacja siatkarzy niestety nie popisała się w bronieniu
złotego krążka Ligi Światowej, ale Mistrzostwa Europy poszły zdecydowanie
lepiej, bo zdobyli srebrny medal. Michał z wielkimi nerwami oglądał każdy mecz
i zaciskał kciuki za swoich przyjaciół. Ominął go cały sezon reprezentacyjny,
bardzo chciał wrócić do gry, energia wręcz go rozpierała.
Ja natomiast spełniałam się zawodowo nie utrzymując
żadnych kontaktów z rodzicami i siostrą. Misiek czasami próbował namówić mnie
do zadzwonienia chociażby do rodziców, bo przecież to co się stało, to nie ich
wina. Nie pamiętam kiedy ostatni raz z nimi rozmawiałam, pewnie jakiś rok temu.
Nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego, a z nią szczególnie.
Kilka dni po zdobyciu srebra, do naszego mieszkania wpadł
Bartman. Nie widział się z Kubiakiem dość długo, dlatego postanowił nas
odwiedzić, jednocześnie zapraszając na jutrzejszą imprezę. Kubiak ochoczo się zgodził i zapewnił, iż
przybędziemy.
Z godzinnym wyprzedzeniem, już o dziewiętnastej stoję ubrana
w klasyczną małą czarną i miętową marynarkę, razem z Michałem wchodzę do domku
letniskowego Bartmana.
-Ja miło znów was razem widzieć! – Klaudia uśmiecha się
pogodnie i zaprasza do środka.
Misiek ze Zbyszkiem udają się na taras, a Klaudia –
narzeczona atakującego zaciąga mnie do kuchni. Tylko ona i Bartman tak naprawdę
wiedzą, co wydarzyło się między mną, Michałem i moją siostrą.
-No i jak tam z wami, wszystko w porządku? – pyta dziewczyna
jednocześnie krojąc pomidora.
-Tak, jest dobrze. – odpowiadam zgodnie z prawdą. –A jak u
was? Przygotowanie do ślubu idą pełną parą?
-Nie, na razie o tym nie myślimy. Zbyszek wyjeżdża do Włoch,
zobaczymy jak to wszystko się potoczy. Może za rok będziemy myśleć o tym
intensywniej.
Naszą lekką pogawędkę przerywają panowie oznajmiając, że
wszystko jest już gotowe i zapraszają nas na zewnątrz. Pomagam Klaudii zanieść
wszystkie półmiski i talerze, a gdy wchodzę na wielki taras zapiera mi dech w
piersiach. Widok zachodzącego słońca, który topi się w jeziorze jest
nieziemski.
-Jak znaleźliście ten dom w tak pięknym miejscu? – zadaję
pytanie Klaudii, gdy ta staje obok mnie.
-Zbyszek kupił go kilka lat temu.
Wpatrując się w taflę wody na jeziorze, podpieram ręce o
balustradę. Czuję jak Michał opiera brodę na czubku mojej głowy i otacza mnie
ramionami szepcząc do ucha kocham cię
Lenka.
-Chodźmy się przejść nad wodę. – mruczę cicho.
Kubiak odrywa się ode mnie i bez słowa odchodzi do Bartmana.
Przez chwilę rozmawiają, a pod koniec
słyszę tylko jasne, jasne
wydobywające się z bartmanowych ust i zauważam jego głupkowaty uśmieszek.
Misiek chwyta moją rękę i prowadzi w stronę małej, dzikiej
plaży.
-Co mu nagadałeś? – pytam rozbawiona.
-Nic takiego, tylko że musimy niezwłocznie obgadać bardzo
ważną sprawę i dołączymy do imprezy później. – odpowiada chyba dumny z kitu,
który wcisnął przyjacielowi.
Śmieję się cicho i zdejmuję sandały, czując chłodny piach pod
stopami. Końcówka września jest ciepła i słoneczna, dlatego bez wahania staję
na brzegu jeziora i zamaczam stopy. Michał staję za mną i wodzi rękoma po moich
biodrach, raz na jakiś czas całując w szyję.
-Kocham cię Lena. I nie wiem czy wytrzymałbym to wszystko
bez ciebie. Chyba nie. Wykrwawił bym się
z tęsknoty za twoją miłością. – mówi po dłuższej chwili ciszy.
Odwracam się napotykając parę ciemnych tęczówek. Wpatruję
się w nie zawzięcie, gładząc zarośnięty policzek Michała. Cmoka mnie w nos i
mocno przytula.
-Też cię kocham Misiek. – mruczę w jego klatkę piersiową.
Całuje mnie mocno, a ja jestem pełna nadziei, że wszystko co
złe jest już dawno za nami.
*
KONIEC
*
Dziękuję wszystkim z całych sił, że byliście tu razem ze mną.
wybaczyła mu i to dość szybko, ale... skoro się kochają to nie było sensu tego przeciągać w nieskończoność :) słodziaki <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to miało taki koniec. Dziękuję. <3
OdpowiedzUsuńChyba naprawdę go kocha skoro tak szybko mu wybaczyła ;) śliczny koniec.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Dziś wpadłam na twoje blogi, dziś przeczytałam i są świetne ! Dobrze, że Lena wybaczyła Michałowi i wszystko dobrze sie skończyło <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie również na Miśka i mam nadzieję, że sie spodoba http://listy-pisane-wieczorami.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam J.
Niefajnie :( Niefajnie, bo już koniec, a ten Kubiak był taaaaaaki fajny <3
OdpowiedzUsuńI tak będę wpadała tutaj do Leny i Michała, bo mnie nimi zauroczyłaś.
Szkoda, wielka szkoda, że to już koniec. Tak fajnie się czytał tę historię, że zaraz nów od poczatku do końca ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńGrzechem byłoby tu nie być. Szkoda, że to już koniec, ale dobrze, że to wszystko tak się skończyło ♥
OdpowiedzUsuńJak zwykle z wielkim poślizgiem :/
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za to, a bardzo dziękuję, że mogłam przeczytać TO wyżej. Tak lekko, miło i przyjemnie się mi czytało. Sama nie wiem co mam pisać, bo żadne słowa nie są w stanie oddać tego co czuję. To taka jakby mieszanka radości, ogromnej radości i ... nie wiem jak określić to "coś". Ogarnęła mnie wesoła pustka (zasobów słów) :)
Pozdrawiam
Ale się rozmarzyłam... To wszystko przez ten domek letniskowy, zachodzące słońce i ta dwójka zakochanych w sobie młodych ludzi. :) Wszystko dobrze się skończyło, wszyscy są szczęsliwi i mam nadzieję, że tak już będzie każdego kolejnego dnia. :)
OdpowiedzUsuńJedynie dlaczego Michał może odczuwać sportową złość, to stracony sezon reprezentacyjny i brak srebrnego krążka na szyi. Stracił rok grania, ale w zamian za to zyskał cos więcej - kobietę swojego życia, którą kocha ponad wszystko. Może własnie tak musiało się stać? Może musiała wydarzyć się ta tragedia w postaci kontuzji Kubiaka, by ponownie zbliżyli się do siebie? Pewnie jest w tym i ziarnko prawdy, bo przecież życie pisze dla nas różne scenariusze... :)
Najważniejsze, że wszystko dobrze się skonczyło! :)
Dziękuję, Wiki, za kolejną lekcję o miłości w Twoim wykonaniu. :) Zawsze będę to powtarzać, że Twój styl pisania jest fenomenalny, bo rozdziały są krótkie, ale za to jakże treściwe i prawdziwe... :)
Przepraszam, ze nie byłam na bieżąco, ale wszystko nadrobiłam :)
całuję, Patka :*