piątek, 17 stycznia 2014

08. Razem




“You got something I need,
In this world full of people there’s one killing me
And if we only die once I wanna die with you

Minęły trzy miesiące odkąd wprowadziłam się do Michała. Było dobrze, nawet lepiej niż kiedyś. Rehabilitacja dobiegała końca. Kubiak był już w pełni sprawny. Reprezentacja siatkarzy niestety nie popisała się w bronieniu złotego krążka Ligi Światowej, ale Mistrzostwa Europy poszły zdecydowanie lepiej, bo zdobyli srebrny medal. Michał z wielkimi nerwami oglądał każdy mecz i zaciskał kciuki za swoich przyjaciół. Ominął go cały sezon reprezentacyjny, bardzo chciał wrócić do gry, energia wręcz go rozpierała.
Ja natomiast spełniałam się zawodowo nie utrzymując żadnych kontaktów z rodzicami i siostrą. Misiek czasami próbował namówić mnie do zadzwonienia chociażby do rodziców, bo przecież to co się stało, to nie ich wina. Nie pamiętam kiedy ostatni raz z nimi rozmawiałam, pewnie jakiś rok temu. Nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego, a z nią szczególnie.
Kilka dni po zdobyciu srebra, do naszego mieszkania wpadł Bartman. Nie widział się z Kubiakiem dość długo, dlatego postanowił nas odwiedzić, jednocześnie zapraszając na jutrzejszą imprezę. Kubiak ochoczo się zgodził i zapewnił, iż przybędziemy.

Z godzinnym wyprzedzeniem, już o dziewiętnastej stoję ubrana w klasyczną małą czarną i miętową marynarkę, razem z Michałem wchodzę do domku letniskowego Bartmana.
-Ja miło znów was razem widzieć! – Klaudia uśmiecha się pogodnie i zaprasza do środka.
Misiek ze Zbyszkiem udają się na taras, a Klaudia – narzeczona atakującego zaciąga mnie do kuchni. Tylko ona i Bartman tak naprawdę wiedzą, co wydarzyło się między mną, Michałem i moją siostrą.
-No i jak tam z wami, wszystko w porządku? – pyta dziewczyna jednocześnie krojąc pomidora.
-Tak, jest dobrze. – odpowiadam zgodnie z prawdą. –A jak u was? Przygotowanie do ślubu idą pełną parą?
-Nie, na razie o tym nie myślimy. Zbyszek wyjeżdża do Włoch, zobaczymy jak to wszystko się potoczy. Może za rok będziemy myśleć o tym intensywniej.
Naszą lekką pogawędkę przerywają panowie oznajmiając, że wszystko jest już gotowe i zapraszają nas na zewnątrz. Pomagam Klaudii zanieść wszystkie półmiski i talerze, a gdy wchodzę na wielki taras zapiera mi dech w piersiach. Widok zachodzącego słońca, który topi się w jeziorze jest nieziemski. 
-Jak znaleźliście ten dom w tak pięknym miejscu? – zadaję pytanie Klaudii, gdy ta staje obok mnie.
-Zbyszek kupił go kilka lat temu.
Wpatrując się w taflę wody na jeziorze, podpieram ręce o balustradę. Czuję jak Michał opiera brodę na czubku mojej głowy i otacza mnie ramionami szepcząc do ucha kocham cię Lenka.
-Chodźmy się przejść nad wodę. – mruczę cicho.
Kubiak odrywa się ode mnie i bez słowa odchodzi do Bartmana. Przez chwilę rozmawiają,  a pod koniec słyszę tylko jasne, jasne wydobywające się z bartmanowych ust i zauważam jego głupkowaty uśmieszek.
Misiek chwyta moją rękę i prowadzi w stronę małej, dzikiej plaży.
-Co mu nagadałeś? – pytam rozbawiona.
-Nic takiego, tylko że musimy niezwłocznie obgadać bardzo ważną sprawę i dołączymy do imprezy później. – odpowiada chyba dumny z kitu, który wcisnął przyjacielowi.
Śmieję się cicho i zdejmuję sandały, czując chłodny piach pod stopami. Końcówka września jest ciepła i słoneczna, dlatego bez wahania staję na brzegu jeziora i zamaczam stopy. Michał staję za mną i wodzi rękoma po moich biodrach, raz na jakiś czas całując w szyję.
-Kocham cię Lena. I nie wiem czy wytrzymałbym to wszystko bez ciebie. Chyba nie. Wykrwawił bym się z tęsknoty za twoją miłością. – mówi po dłuższej chwili ciszy.
Odwracam się napotykając parę ciemnych tęczówek. Wpatruję się w nie zawzięcie, gładząc zarośnięty policzek Michała. Cmoka mnie w nos i mocno przytula.
-Też cię kocham Misiek. – mruczę w jego klatkę piersiową.
Całuje mnie mocno, a ja jestem pełna nadziei, że wszystko co złe jest już dawno za nami.

*
KONIEC

Dziękuję wszystkim z całych sił, że byliście tu razem ze mną.

9 komentarzy:

  1. wybaczyła mu i to dość szybko, ale... skoro się kochają to nie było sensu tego przeciągać w nieskończoność :) słodziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że to miało taki koniec. Dziękuję. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba naprawdę go kocha skoro tak szybko mu wybaczyła ;) śliczny koniec.

    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś wpadłam na twoje blogi, dziś przeczytałam i są świetne ! Dobrze, że Lena wybaczyła Michałowi i wszystko dobrze sie skończyło <3

    Zapraszam do mnie również na Miśka i mam nadzieję, że sie spodoba http://listy-pisane-wieczorami.blogspot.com/ :)

    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niefajnie :( Niefajnie, bo już koniec, a ten Kubiak był taaaaaaki fajny <3
    I tak będę wpadała tutaj do Leny i Michała, bo mnie nimi zauroczyłaś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, wielka szkoda, że to już koniec. Tak fajnie się czytał tę historię, że zaraz nów od poczatku do końca ją przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Grzechem byłoby tu nie być. Szkoda, że to już koniec, ale dobrze, że to wszystko tak się skończyło ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle z wielkim poślizgiem :/
    Przepraszam za to, a bardzo dziękuję, że mogłam przeczytać TO wyżej. Tak lekko, miło i przyjemnie się mi czytało. Sama nie wiem co mam pisać, bo żadne słowa nie są w stanie oddać tego co czuję. To taka jakby mieszanka radości, ogromnej radości i ... nie wiem jak określić to "coś". Ogarnęła mnie wesoła pustka (zasobów słów) :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale się rozmarzyłam... To wszystko przez ten domek letniskowy, zachodzące słońce i ta dwójka zakochanych w sobie młodych ludzi. :) Wszystko dobrze się skończyło, wszyscy są szczęsliwi i mam nadzieję, że tak już będzie każdego kolejnego dnia. :)
    Jedynie dlaczego Michał może odczuwać sportową złość, to stracony sezon reprezentacyjny i brak srebrnego krążka na szyi. Stracił rok grania, ale w zamian za to zyskał cos więcej - kobietę swojego życia, którą kocha ponad wszystko. Może własnie tak musiało się stać? Może musiała wydarzyć się ta tragedia w postaci kontuzji Kubiaka, by ponownie zbliżyli się do siebie? Pewnie jest w tym i ziarnko prawdy, bo przecież życie pisze dla nas różne scenariusze... :)
    Najważniejsze, że wszystko dobrze się skonczyło! :)
    Dziękuję, Wiki, za kolejną lekcję o miłości w Twoim wykonaniu. :) Zawsze będę to powtarzać, że Twój styl pisania jest fenomenalny, bo rozdziały są krótkie, ale za to jakże treściwe i prawdziwe... :)
    Przepraszam, ze nie byłam na bieżąco, ale wszystko nadrobiłam :)
    całuję, Patka :*

    OdpowiedzUsuń