„Now that I
know what I'm without. You can't just leave me.
Breathe into me and make me real.
Bring me to life.”
Breathe into me and make me real.
Bring me to life.”
Przekraczając próg katowickiego mieszkania pierwsze co
robię, to uruchamiam laptopa. Torebkę rzucam na łóżko, dłonią wycieram
rozmazany tusz z twarzy, podkulam nogi pod brodę i szybko zaczynam przeszukiwać
wszelkie stronki i fora internetowe dotyczące sportu. Od razu w oczy rzuca mi
się artykuł o krzykliwym tytule.
„MICHAŁ KUBIAK KONTUZJOWANY!”
Szybko klikam w link i lustruję treść materiału.
„Michał Kubiak, przyjmujący reprezentacji Polski oraz Jastrzębskiego
Węgla podczas drugiego meczu rozgrywanego w ramach Ligi Światowej doznał dość
poważnej kontuzji.
Siatkarz tuż przed odśpiewaniem hymnu narodowego, który oficjalnie rozpoczynał mecz niespodziewanie ruszył biegiem w kierunku trybun, przeskakując przez bandy reklamowe, a następnie przez metalową barierkę, o którą zahaczył nogą. Kubiak przewrócił się razem z barierką. Natychmiast udzielono mu pomocy medycznej oraz przewieziono przyjmującego do szpitala. To najprawdopodobniej złamanie kości goleni i dopiero jutro okaże się czy konieczna jest operacja”
Siatkarz tuż przed odśpiewaniem hymnu narodowego, który oficjalnie rozpoczynał mecz niespodziewanie ruszył biegiem w kierunku trybun, przeskakując przez bandy reklamowe, a następnie przez metalową barierkę, o którą zahaczył nogą. Kubiak przewrócił się razem z barierką. Natychmiast udzielono mu pomocy medycznej oraz przewieziono przyjmującego do szpitala. To najprawdopodobniej złamanie kości goleni i dopiero jutro okaże się czy konieczna jest operacja”
Siedziałam w tej samej pozycji jeszcze dobre dziesięć minut,
nie próbując hamować już nawet łez spływających po moim policzkach. Wyrzuty
sumienia nie opuściły mnie odkąd tylko wyszłam z łódzkiej Atlas Areny, a teraz
wzrosły kilkukrotnie.
Zabrałam mu coś, co kochał nad życie. Coś, co zawsze było
ważniejsze ode mnie, zawsze było na pierwszym miejscu. Coś, przez co nie raz
się kłóciliśmy, nie raz przeżywaliśmy trudne chwile.
Zabrałam Michałowi Kubiakowi siatkówkę.
Zabrałam Michałowi Kubiakowi siatkówkę.
Pamiętam jak potrafił godzinami opowiadać o tym sporcie, o
swojej przyszłości, karierze. Karierze, która teraz stała pod wielkim znakiem
zapytania.
Bo co jeśli potrzebna będzie operacja? Co jeśli coś się nie uda? Jeśli rehabilitacja nie potoczy się tak jak powinna? Jeśli on sobie z tym wszystkim nie poradzi? Jeśli to wszystko go przerośnie?
Bo co jeśli potrzebna będzie operacja? Co jeśli coś się nie uda? Jeśli rehabilitacja nie potoczy się tak jak powinna? Jeśli on sobie z tym wszystkim nie poradzi? Jeśli to wszystko go przerośnie?
Czy to jak się teraz czuję oznacza, że nie przestałam go
kochać? Że cały czas mi na nim zależy i cholernie się o niego martwię? Że
zamiast go nienawidzić po tym co zrobił, nadal go kocham?
Sięgając po kolejną chusteczkę słyszę dzwonek do drzwi.
Szybko spoglądam na zegarek na nadgarstku, który wskazuję dwudziestą trzecią.
Podnoszę się z kanapy, szybko wycierając twarz. Strzepuję z czarnej koszulki
niewidzialny pyłek i odkluczam mieszkanie. Uchylam lekko drzwi, ale ktoś mocno
na nie napiera i wpada do środka. Dopiero po chwili zauważam zielone oczy,
przepełnione gniewem.
-Słuchaj, gówno mnie obchodzi czy tego chcesz czy nie, ale
jeśli teraz nie wsiądziesz ze mną do samochodu i nie pojedziesz do tego
pierdolonego szpitala, to kurwa przysięgam, cała siatkarska Polska nie daruję
ci tego do końca życia.
Otępiało wpatruję się w Bartmana, który nerwowo krąży po
mojej kuchni.
-Co się stało? – pytam cicho po dłuższej przerwie.
-Przecież ten kretyn nie zgadza się na żadne badania, nie
zgadza się na operacje, nie przyjmuje leków, nie chce z nikim rozmawiać, tylko
powtarza jak głupi „muszę porozmawiać z Leną”.
-Daj mi pięć minut – mówię i szybko idę się przebrać oraz
doprowadzić do normalnego stanu, ale trzęsące się ręce skutecznie mi to
uniemożliwiają, więc po chwili siedzę w bartmanowym samochodzie i nerwowo
przeczesuję blond włosy.
*
Za kilkanaście godzin będę siedzieć na hali w Płocku, w niedziele mam urodziny, więc dodaję teraz, póki mam czas.
strzępek-miłości
strzępek-miłości
jestem pierwsza, ale wiesz, reszta potem, rozumiesz, Kurko wzywa.
OdpowiedzUsuńNo chyba tak. Michał jak głupi, że musi porozmawiać z Leną. Przecież lekarstwa by mu nie zaszkodziły.
OdpowiedzUsuńLena, jedź do niego szybko
wszesnie, ale wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńczekam już na nowy!
ściskam :*
splataneserca.blogspot.com
Love it.
OdpowiedzUsuńZbigniew jednak jest prawdziwym przyjacielem ;]
Zibi jest prawdziwym przyjacielem, ale Kubiak przede wszystkim powinien myśleć o swoim zdrowiu, a dopiero później o rozmowie z Leną.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego, miłej zabawy na meczu ;)
OdpowiedzUsuńCo do bloga, jest coraz ciekawiej i już czekam na rozmowę Leny z Miśkiem. ;)
szpitala <3
OdpowiedzUsuńKubiak jak zwykle uparty. ; )
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam. : )
Misiu, duma i upartość na bok niech idą, jeśli chodzi o zdrowie.
OdpowiedzUsuńA Bartman jak zwykle konkretny, takiego go lubię!
Na miejscu Leny wyrzuty sumienia chyba by mnie zabiły. Kubiak wpierdolił się w niezłe gówno, ale w takiej sytuacji już dawno powinien schować pieprzoną dumę do kieszeni ! Przecież to nie jest jakiś głupi siniak na kolanie, ale prawdopodobnie złamanie do jasnej cholery ! Dobrze, że Bartman jest taki stanowczy. A Misiek jest silny i na pewno się s tego wyliże :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze ! Spełnienia marzeń Wiki ! :*
Kurde. Kubiak uparty, jesteś! Czas nie działa teraz na jego korzyść, niestety. Trzeba było zażyć leki, zrobić potrzebne badania, to jest ważniejsze, niż rozmowa z Leną. Lena nie ucieknie.
OdpowiedzUsuńA Zibi? Zibi jak zwykle konkretny, rzeczowy, broniący swojego Przyjaciela i gotowy wskoczyć w ogień, by mu pomóc. To się nazywa męska przyjaźń! :)
całuję :*
Patka
Oby Lenie udało się przekonać Michała, ale on to coś uparty jest :p
OdpowiedzUsuńW takim razie spóźnione wszystkiego najlepszego i miliona pomysłów, bo o lepszym pisaniu nie wspomnę, bo uwielbiam twoją twórczość <3
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Kubiak się wykaraska i że porozmawiają szczerze i wszystko się wyjaśni :)
Och zostaję tu !
OdpowiedzUsuńKubiak nie chce pomocy, nie zważa na ból, na możliwe komplikacje, tylko chce gadać z Leną. To takie...powiedziałabym romantyczne i słodkie, ale zupełnie nie pasuje do tej sytuacji. Widać że mu zależy i mimo bólu spowodowanego przecież przez nią, bo gdyby nie uciekła, nie pobiegłby za nią, chce wyjaśnić tę sprawę. Czy zdecydowanie Bartmana pomoże w tej sytuacji?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że tak :)
http://konfabulacja.blogspot.com/, zapraszam na Krzysztofa.
Gratuluję mu determinacji. I głupoty, bo czekanie w takiej sytuacji nie jest najlepszym pomysłem ;)
OdpowiedzUsuń